Koszulka z Che Guevarą

Za produkcję oraz posiadanie w celu rozpowszechniania materiałów propagujących treści totalitarne, faszystowskie, a także wszelkie nośniki o treści komunistycznej będzie grozić kara nawet do dwóch lat więzienia. Taką poprawkę do obowiązującego kodeksu karnego przyjął kilka dni temu Sejm. Teraz projekt jest w Senacie, potem trafi do prezydenta. – Nie przypuszczam, by w tym przypadku prezydent skorzystał z prawa do weta bądź skierował poprawkę do Trybunału Konstytucyjnego – mówi Stanisław Pięta, jeden z orędowników pomysłu, poseł PiS z Bielska-Białej.

Co to są nośniki o treści komunistycznej? Poseł wylicza: np. koszulki z napisem CCCP, sierpem i młotem, podobiznami Lenina czy Che Guevary.

Tymczasem wiele słynnych polskich pubów i restauracji stylizowanych jest na czasy PRL-u. Bistro Aurora w Karpaczu, słynące z pysznego jedzenia, to wręcz minimuzeum socrealizmu. Nawet na stronie internetowej są podobizny Lenina i Stalina. Na ścianach lokalu też wiszą ich portrety, a także sztandary i ordery. „Kulinarni Towarzysze wszystkich Partii łączmy się!” – tak lokal zaprasza w swoje podwoje.

W Bielsku-Białej bardzo popularny jest pub PRL stylizowany na lokal z tamtej epoki. Jest tu wiele pamiątek wyszperanych przez właścicieli lokalu na pchlich targach, np. partyjne legitymacje. Wśród nich na pewno znajdzie się taka, którą można uznać za „nośnik o treści komunistycznej”.

Z kolei katowickie Muzeum Hansa Klossa, jak wiadomo z kultowego filmu „Stawka większa niż życie”, propaguje agenta Abwehry pracującego dla wywiadu komunistycznego.

A co z organizowaną w Bielsku-Białej co rok Operacją Południe, jedną z największych w kraju imprez militarnych? – Podczas naszych inscenizacji historycznych Polacy walczą oczywiście z Niemcami, a nie z Chińczykami – mówi Rafał Bier, jeden z organizatorów imprezy. – Jeśli ubiorę się w mundur niemieckiego żołnierza, to czy propaguję faszyzm, czy też po prostu jestem przebrany za niemieckiego żołnierza? – pyta Bier.

Takich imprez odbywa się przecież w Polsce wiele.

Poseł Pięta mówi, że też spotkał się z podobnymi wątpliwościami. Zgłosił się do niego np. kolekcjoner z pytaniem, co ma w tej sytuacji zrobić. – Oczywiście, nikt nie będzie zmuszany do usuwania emblematów faszystowskich czy komunistycznych z kolekcjonowanych przez siebie przedmiotów. To byłby absurd – uspokaja poseł.

Dodaje, że rozpowszechnianie przedmiotów z symboliką komunistyczną i faszystowską będzie dozwolone w celach artystycznych, edukacyjnych, kolekcjonerskich i naukowych. Dlatego organizatorzy inscenizacji historycznych mogą być spokojni. Nic im nie grozi. Podobnie jak właściciele stylizowanych lokali. Oczywiście, o ile jest to tylko stylizacja, a nie manifestacja poparcia dla systemu komunistycznego. – Osobiście znam kilka takich restauracji i wiem, że ich właścicieli absolutnie nie można podejrzewać o propagowanie komunizmu – mówi Pięta.

Dodaje, że duże wyzwanie będzie stało przed stróżami prawa. – Każdą taką sytuację trzeba będzie traktować indywidualnie, zbadać przede wszystkim intencje – wyjaśnia.

Bier obawia się jednak, że poprawka wsadzi tylko kij w mrowisko i otworzy furtkę dla czepialskich. – Potrzebne jest uregulowanie tej sprawy, ale bardzo konkretne, żeby jasno wynikało, co wolno, a czego nie wolno – uważa.

Jednak wiele osób cieszy się z nowych przepisów. Na przykład Dariusz Paczkowski, działacz Stowarzyszenia „Nigdy Więcej”, które prowadzi społeczną kampanię przeciwko sprzedaży na Allegro gadżetów z nazistowskimi symbolami. – Trudno nam jednak walczyć z powodu braku jednoznacznych uregulowań prawnych. Myślę, że ta poprawka wiele nam ułatwi – mówi Paczkowski.

Przypomina, że nie chodzi o autentyczne przedmioty z tamtych czasów, które sprzedają i kupują kolekcjonerzy. – Wiele osób robi biznes na współczesnych gadżetach domowej produkcji. A to już jest według mnie nic innego, jak propagowanie nazizmu – mówi.

(Ewa Furtak, za: Gazeta Wyborcza, 30. 09. 2009)

Pozostałe ciekawostki o Che Guevarze